niedziela, 25 grudnia 2016

Świąteczny przegląd polskich porterów bałtyckich

No i jest. Zapowiadałem jakiś czas temu przegląd polskich porterów i udało się wyrobić jeszcze na święta. Piwowarski skarb Polski ze świętami mocno mi się kojarzy - a bo rozgrzewa, a bo ciemne, słodkie i degustacyjne. Rok temu po wigilii do seansu Witaj, Święty Mikołaju sączyłem Żywiec Porter. W tym roku do tego samego filmu wyciągnąłem z piwniczki Łódzki. 

Jest to też styl, który ma specjalne miejsce w moim sercu, gdyż właśnie portery bałtyckie były tymi pierwszymi rzeczywiście smakującymi mi piwami. W związku z tym chciałem mieć na blogu w miarę wszystko. Pogoda sprzyja takim maratonom. 

I kilka słów wyjaśnienia. Skupiłem się na porterach szeroko dostępnych, tych koncernowo-regionalnych. Sami wiecie, jak to jest z rzemieślnikami - w tej chwili mógłbym od nich zakupić chyba tylko 652 m n.p.m. i porter od Deer Bear, które zresztą niedawno na blogu omawiałem. Pozwoliłem sobie pominąć Jurajski, Staropolski i Łódzki, bo w tym roku również je recenzowałem. Wątroba jest mi wdzięczna. Nie udało mi się znaleźć Krajana i Witnickiego, ale jest Kujawskie i Black Boss - prawdopodobnie te same piwa, tylko przebrane. Perły chyba nie ma obecnie w sprzedaży.

No i w sumie tyle. Mam nadzieję, że nie pominąłem czegoś ważnego. Zapraszam.


[Amber] Grand Imperial Porter 
Ekstrakt: 18,1% wag. 
Alkohol: 8,0% obj. 
Najlepiej spożyć przed: 28.05.2017 
pasteryzowane 

Barwa brunatna. Pełna klarowność i spora jak na styl przejrzystość. Piana jasnobeżowa, bujna i o dziwo całkiem fajnie zbudowana. Opada nieśpiesznie i nie znika całkowicie, choć szkła nie brudzi. 

Grand w ostatnich latach zbliżył się trochę do koźlaka i aromat dzisiejszego egzemplarza też w pewien sposób łączy te style. Jest tu wyraźnie zaznaczona karmelowość, jest muśnięcie skórki od chleba, ale i znajdzie się sporo mlecznej czekolady. Dominuje chyba jednak ta czekolada. Są też słodkie suszone owoce i niekoniecznie jest to śliwka. Raczej figi i rodzynki - super. Intensywność średnia.  

Czuć, że to osiemnastka i nie ma się co oszukiwać - ciała jest tu mniej w porównaniu z resztą ekipy. Pełnia średnia, nasycenie względnie niskie i zapewne uciekło w pianę. Półsłodko, z dominacją mlecznej czekolady, a dalej takiego fajnego toffi i lekko przypalanego karmelu. Goryczki praktycznie brak, ale finisz już wytrawny, średnio długi - czarna i kwaskowa kawa, trochę paloności. Alkohol nie żre. 

Fajnie ułożony i zbalansowany porter, aczkolwiek nie próbujący być czymś więcej, niż jest. Mam do niego pewien sentyment. Moim zdaniem zmienił się od tego czasu na gorsze, choć na te gabaryty nadal się broni i ma dosyć nietypowy charakter. 

Ocena: 6/10


[Browary Łódzkie] Argus Porter 
Ekstrakt:
Alkohol: 8,0% wag. 
Najlepiej spożyć przed: 16.07.2017 
pasteryzowane 

Najtańszy bałtyk w kraju - 2,69 zł w Lidlu.

W teorii nie wiadomo, kto warzy Argusa. Pozwoliłem sobie jednak wpisać Browary Łódzkie ze względu na puszkę. Porter Łódzki to jak wiadomo, do momenty pojawienia się Argusa, jedyny puszkowany reprezentant w kraju. Do tego dochodzi identyczny wygląd góry opakowania (złoty kolor z czerwonym dynksem) oraz podobne ułożenie grafiki (z jednej strony w pionie, z drugiej w poziomie). Dla mnie to wystarczający dowód, ale jeśli macie inne pomysły, to dajcie znać w komentarzach.

Barwa ciemnobrunatna, porterowa znaczy się, przejrzysta dopiero po upiciu większości. Pianka jasnobeżowa, obfita i dosyć szybko redukująca się do kożuszka, a następnie zera. Trochę brudzi. 

Argusik pachnie wyraźnie i sprawia w tym aspekcie wrażenie piwa, które spędziło długi czas w ciemnej, zimnej piwnicy. Jest tu mnóstwo rodzynek i śliwek, które dominują i nie chcą oddać władzy. W tle przemyka sobie ciemne pieczywo i zbożówka. Bo zamieszaniu inny owoc, ale z nutą bardziej szlachetnego alkoholu - lepsza wiśnióweczka czy cuś. Nieźle, jestem nastawiony pozytywnie. 

Jest to zapewne osiemnastka, choć o dziwo ciała tu więcej niż choćby w Grandzie i piwo broni się pod tym względem. Gazu względnie mało, ale i potrafi podszczypać. Smak nie do końca mi odpowiada. Wyczuwalny brak pełni i nut porterowych, trochę słodyczy. Aromat też może nie był do końca stylowy, ale i tak bronił się intensywnością. W smaku z kolei początkowo jest lekko rozwodniony koźlak, melanoidyny i kwaskowa śliwka. Na finiszu trochę ciemnych słodów w postaci zbożówki i to jest już wyraźniejsze, dodaje charakteru. No i może trochę gorzkawego kakao. Alkohol nieźle ułożony - jest tu taki posmaczek, ale nie ma gryzienia i pije się swobodnie. 

Nie jest to zły porter, ale z jakiegoś powodu oczekiwałem ciut więcej. Przede wszystkim brak tu doznań i pazura. Jak najbardziej wart ceny i nie ma powodu, żeby się krzywić, ale jeśli nie żal Wam wyłożyć 1-2 zł więcej na grubszy egzemplarz, to nie ma sensu brać Argusa. 

Ocena: 5/10


[Ciechan] Ciechan Porter
Ekstrakt: 22,0% wag.
Alkohol: 9,0% obj.
Najlepiej spożyć przed: 25.02.2017
pasteryzowane

Piwko jest klarowne i ciemnobrunatne. W szkle nieprzejrzyste. Na tafli tworzy się niezbyt obfita, ale bardzo apetyczne pianka w kolorze kawy z mlekiem. Średnia trwałość, coś tam oblepia. 

Ciechan pachnie dosyć słodko, przyjemnie. Pierwsze skojarzenie to mleczna czekolada i takie kakao z mlekiem. Na drugim planie ziarnista arabica i ciemny chleb z czarną, zjaraną skórką. Po zamieszaniu jeszcze taka zbożówka z mlekiem. Ogólnie mam tu bardzo mleczne skojarzenia, jakby jednak całość liznęła trochę laktozy. Brakuje tylko nieco większej intensywności, bo jak na porter z taką ilością dobra, aromat nie bije specjalnie mocno po nozdrzach. 

Ciało przyzwoite, nie można narzekać. W odczuciu genialnie gładkie, niewiele tu gazu. Początek słodki i wyrazisty, a dominuje w nim mocna, czarna kawa z cukrem. Jest też delikatna i przyjemna kwaskowość, również kojarząca się z kawą. Goryczka niewielka, palona, przechodząca w bardzo fajny i długi finisz. Jest popiół, gorzka czekolada, lukrecja, przypalony karmel, czarne pieczywo... Super, bardzo fajnie to rozkwita. 

Charakterny, a jednocześnie świetnie ułożony porter bałtycki. Szanuję.

Ocena: 8/10


[Cieszyn] Porter Cieszyński
Ekstrakt: 22,0% wag.
Alkohol: 9,8% obj.
Najlepiej spożyć przed: 15.12.2017
pasteryzowane

Dobrze to wygląda. Jest ciemna barwa, która w żywieckim pokalu wpada już w nieprzejrzystą czerń. Jest i ładnie zbudowana, beżowa piana średnich rozmiarów. Praktycznie do końca towarzyszy w postaci solidnego kożucha i potrafi przybrudzić szkło. 

W zapachu dosyć intensywnie. Cały pierwszy plan zajmuje tu świetna mleczna czekolada - rozkosz dla nosa. Chwilę później wychodzi taka świeżo otwarta paczka ziarnistej kawy, a jeszcze dalej suszone figi, rodzynki, a momentami nawet przyjemny miód. Żelaza nie wyczułem. Dosyć słodko, całkiem przyjemnie. Jak najbardziej na plus. 

Ciało jest na miejscu, trudno się czepiać. Bąbelków nie za dużo, ale i tak troszkę szczypią, także mały feler. W smaku trochę jak w aromacie, a więc dominacja mlecznej czekolady, choć z mniejszą ilością cukru - jest tak półsłodko. Może trochę suszonej śliwki, trochę rodzynek. Przez lekkie pieczenie w przełyku Cieszyński sprawia wrażenie piwa przyprawionego chili, no ale jest to raczej wyczuwalny alkohol - typowy dla tego piwka. Podbija też nieco goryczkę. Nie jest to wóda, ale rok w piwnicy zrobiłby mu dobrze. Finisz długi i trochę za słodki, nienajlepsza kontra. Cały czas czekolada, sporo lukrecji, trochę kawy z mlekiem, a na samym końcu nuta palona. 

Dobry, typowo degustacyjny porter bałtycki. Brak nieco lepszego ułożenia i pazura na finiszu, ale to w zasadzie tyle. Powinien się dobrze leżakować, więc zachęcam do uwięzienia kilku flaszek w piwnicy.

Ocena: 7/10


[Cieszyn] Żywiec Porter 
Ekstrakt: 21,0% wag. 
Alkohol: 9,5% obj. 
Najlepiej spożyć przed: 25.12.2017 
pasteryzowane 

Barwa się zgadza - ciemnobrunatna, apetyczna, w szkle nieprzejrzysta. Piana beżowa, obfita i sycząca - rozpieprza się i dosyć szybko opada do zera. 

W zapachu początkowo uderzyła mnie mocna, czarna kawa i kakao - aż ślinka pociekła. Dosłownie po chwili jednak gdzieś to uleciało i całość stała się mało intensywna i dziwna w charakterze. Jakby trochę ciemnych owoców nasączonych w alkoholu? Po ogrzaniu przyjemniej, bo przybiera to postać bombonierki z wiśnią i alkoholem, jednak dalej brakuje pierdolnięcia. 

Trochę wodniste jak na tę wagę. Bąbelków niewiele, aż mi ich brakuje. W smaku jednak jest naprawdę nieźle - Żywiec Porter jest wyrazisty, charakterny i gorzkawy. Dominuje kakao, gorzka czekolada i pumpernikiel. Goryczka niewielka, kawowa, lekko podbijana alkoholem. Trochę drapie i przydałoby się tu kilka miesięcy w piwnicy. Bardzo fajny, długi finisz - dalej rządzi kakao, a dalej mała czarna i delikatna popiołowość. Zabrakło typowej dla piwa metaliczności.

Kuleje aromat, wygląd, body... No nie jest doskonały, ale najważniejsze ma na miejscu - w smaku czuć pazur. Solidny porter z ambicjami na więcej.

Ocena: 6/10


[Fortuna] Komes Porter
Ekstrakt: 21,0% wag.
Alkohol: 9,0% obj.
Najlepiej spożyć przed: 30.03.2018
pasteryzowane

Barwa oczywiście ciemnobrunatna, a trunek klarowny. W szkle miejscami przejrzysty i przepuszczający taki niewielki refleksik. Piana średnio obfita, jasnobeżowa. Nie wyróżnia się specjalnie trwałością i wyglądem, choć wstydu nie robi. Okej. 

Taka średnia moc aromatu, oczekiwałem ciut więcej. Sam w sobie jest jednak niezły i dominuje tu taka przyjemna, stoutowa paloność oraz czarna kawa. Z czasem zmienia się i robi taki... chlebowy. Świeże, ciemne pieczywo z piekarni. Niespodziewane, ale sympatyczne. Całościowo aromat na plus. 

Ciało w stronę grubego, a w smaku fajna, nieco gorzkawa pełnia. Ponownie dominują akcenty palone i przyjemna popiołowość, czym Komes wyróżnia się na tle konkurencji. Dalej lekko posłodzona kawka bez mleka, pumpernikiel i lukrecja. Goryczka obecna, nie za wysoka, ale odczuwalna. Przechodzi w długi finisz z dominacją takiego przypalonego spodu od ciasta i kawy. Piwo przyjemnie gładkie i nisko nasycone. Główną wadą jest tu oczekiwany przeze mnie alkohol - to jeszcze niestety stosunkowo młode piwo. Nie jest ordynarny czy gryzący, ale jednak trochę za bardzo rozgrzewa. 

Komes to klasyk i nie trafiłem jeszcze na egzemplarz poniżej przyzwoitego poziomu. Na pewno czas mu jeszcze pomoże, ale w tej chwili jest to bardzo smaczny porter. Warto.

Ocena: 7,5/10


[Kormoran] Porter Warmiński
Ekstrakt: 21,0% wag.
Alkohol: 9,0% obj.
Najlepiej spożyć przed: 18.06.2017
pasteryzowane, niefiltrowane

Prawilnie ciemny napitek - przy nalewaniu ciemnobrunatny, a w szkle już niemal czarny i nieprzejrzysty. Piana dosyć skromna, ale fajnie puszysta, w kolorze beżowym. Nie znika całkowicie i szczątkowo zdobi ścianki szkła. 

Nie pachnie jakoś bardzo intensywnie. Można jednak tu znaleźć fajne rzeczy. Jest delikatnie posłodzona, kremowa kawka z mleczkiem. Dalej coś na wzór cukru kandyzowanego i lukrecji. Wydaje mi się, że jest tu diacetyl, ale dosyć fajnie wkomponowany i nie sprawia bólu. Tak więc dobrze jest, tylko chciałoby się więcej. 

Fajny ciężar i solidne ciało, co pięknie współgra z wyczuwalną gładkością i niskim nagazowaniem. Warmiński jest wyrazisty, pełny i dosyć słodki. Dominuje chyba mleczna czekolada i mała czarna - sympatyczne połączenie. Można tu się doszukać dosyć specyficznej nuty, którą kiedyś już w tym piwie wyczułem. Mi osobiście bardzo kojarzy się z drewnem i płatkami dębowymi. Goryczka właściwie się nie wyróżnia. Finisz natomiast gorzkawy, fajniutki. Kakao, znowu ta dębina, trochę akcentów palonych, muśnięcie dymu... No nieźle, tylko skąd to tutaj? 

Świetnie ułożony i bardzo elegancki porter bałtycki. Jest intensywny w smaku, a jednocześnie zbalansowany - nie za słodki, nie za gorzki. Na tle kilku przesłodzonych konkurentów odbieram to za plus. Ma też czym zaskoczyć. Świetne piwo.

Ocena: 8/10


[Krajan] Kujawskie Porter 
Ekstrakt: 18,1% wag. 
Alkohol: 9,0% obj. 
Najlepiej spożyć przed: 8.06.2017 
pasteryzowane 

Jak się później okazuje, wygląd to najmocniejsza strona tego piwa. W barwie brunatne, klarowne i dosyć łatwo przejrzyste. Piana w kolorze między kremowym a beżowym, średnio obfita i zgrabna. Opada w powolnym tempie, nie syczy, nieznacznie zdobi szkło. 

Z butelki pachnie nieźle - wyraźne kakao, ziarnista kawa. Znika to kompletnie po przelaniu do szkła. Akcenty porterowe zostają zastąpione przez... owoce. I to takie raczej niespotykane, bo jest tu czerwone jabłko, maliny... No nie wiem. Po chwili wraca częściowo to kakao i powstaje dziwny misz-masz, bo kręci się tu jakiś trudny do nazwania potworek. Może siarka? Niezbyt przyjemnie, nie do końca stylowo. 

Ciało średnie, nagazowanie w stronę niskiego. Smakowo najwyżej półpełne, mało wyraziste i trochę nieprzyjemne. W gruncie rzeczy dominuje tu ciemny chleb, co trochę upodabnia Kujawskie do kwasu chlebowego, tyle że bez wyraźniej słodyczy. Nie ma kawy, czekolady i paloności. Jest natomiast jeszcze akcent kwaśny, i to nawet nie kojarzący się z kwaśnością kawową. Goryczka skromna, nijaka, lekko alkoholowa. Posmak średnio intensywny i dosyć długi, a jest tu znowu ten chleb i jakaś taka ściera mokra - nieciekawie. 

Słabizna. Tańszy Argus był przyjemniejszy. Nie warto zawracać sobie tyłka Kujawskim. 

Ocena: 4/10


[Lwówek] Lwówek Porter 18°
Ekstrakt: 18,1% wag.
Alkohol: 8,5% obj.
Najlepiej spożyć przed: 9.04.2017
pasteryzowane

Barwa brunatna, w szkle zauważalna rubinowe refleksy. Piana niezbyt obfita i w kolorze brązowym - średnia trwałość, szczątkowy lacing. 

Ciekawy, średnio intensywny aromat. Fajnie wychodzi tu takie słodkie czerwone wino, jakaś wiśnióweczka czy świeża śliwka. Nietuzinkowo... Ciemne słody, w postaci takiej ciemnej czekolady i kakao, schodzą bardziej na drugi plan. Nieco bardziej odzywają się po zamieszaniu. Po jeszcze mocniejszym zamieszaniu wychodzi już taka mniej przyjemna, słodziutka landryna. Ogólnie nie jest jednak źle. 

Ciało przyzwoite jak na ekstrakt, a nagazowanie fajnie stonowanie. Lwówek stoi po tej słodszej stronie mocy i tu nawet bardziej mam wrażenie, że ktoś tu kapnął trochę wiśnióweczki. Takiej średniej jakości. No nie jest to jakiś siarczan, ale mam mocne skojarzenia z winem. Akcenty porterowe są mocno schowane i nie wychodzą nawet na bardziej wytrawnym finiszu. Robi się jakoś tak cierpko, jakby niedojrzała śliwka i trochę mokrej szmaty. No i może szczypta kawy, ale takiej rozwodnionej lury. Alkohol nie wychodzi. 

Dziwne piwo. Nie jakieś okropne, ale na pewno mało porterowe i nie spełniające oczekiwań. Raczej nie warto sięgać po Lwówka.

Ocena: 5/10


[Okocim/Carlsberg Polska] Okocim Mistrzowski Porter
Ekstrakt: 22,0% wag.
Alkohol: 8,9% obj.
Najlepiej spożyć przed: 4.05.2018
pasteryzowane

W wyglądzie standard - ciemny brąz, klarowność, lekki refleks. Piana kremowa, średnio ładna i średnio trwała. Do końca pozostaje jednak w formie skromnego kożuszka. 

Pachnie średnio wyraźnie, dosyć słodko i jak najbardziej porterowo. Rządzi czekolada i kakao. Czekolada z tych mlecznych i mam nawet wrażenie, że jest tu trochę laktozy. Niestety całość szybko się ulatnia i potem trudno coś wyłapać. Po zamieszaniu może trochę suchego drewna i melasy. Dupy nie urywa. 

Średnie ciało, można było oczekiwać więcej. Fajna gładkość i umiarkowane nagazowanie. Porter z tych przyjemnie słodkich, naprawdę nie jest źle. Głownie czuć tu tę mleczną czekoladę z aromatu. Dalej słodka kawa z mlekiem, melasa i ciemny chleb. Goryczka nie warta uwagi, natomiast finisz już niezły i fajnie kontrujący początkową słodycz. Gorzkawy, palony, kawowy, kakaowy... Nawet trochę zalega takim zwęglonym ciastem. Alkohol wyczuwalny, choć na akceptowalnym poziomie. Pół roku u Fritzla dobrze by mu zrobiło. 

Okocim Porter zawsze sobie ceniłem i zakładam, że w przypadku Mistrzowskiego receptury nie zmieniano. Wciąż jest to solidniak - piwo mające swoje wady, ale smakowo broniące się. Ostatecznie chyba nieco gorsze od zwykłego porteru Okocimia.

Ocena: 6/10


[Sulimar] Cornelius Porter 
Ekstrakt: 22,0% wag. 
Alkohol: 9,0% obj. 
Najlepiej spożyć przed: 28.11.2017 
pasteryzowane 

Cornelius ma brunatną barwę i cieszy się pełną klarowonością. Piana z kolei jest kremowa, dosyć obfita i trwała, choć może nie aż tak zbita. Pozostaje do końca w formie pełnego kożuszka. Średni lacing, choć nadal wygląd na plus. 

Pachnie mocno, konkretnie i słodko. Przede wszystkim dużo czarnej kawy. Tuż za nią jakaś taka melasa, karmel, sporo lukrecji, ciemne ciasto... No dzieje się tu trochę. Jeszcze trochę takich ciężkich, suszonych, ciemnych owoców - powiedzmy, że fig. Nawet uwydatniają się ze wzrostem temperatury, co wychodzi piwu na plus. Naprawdę nie można narzekać. 

Słodkooo... Panie. Chyba najsłodszy porter w tym zestawieniu. Wręcz uderzający po kubkach smakowych, natomiast nie jest to jakaś szczególna wada. Początek to rzeczywiście przesłodzona kawa z dodatkiem melasy, ale po przełknięciu to wszystko zostaje dosyć solidnie odcięte i nie zalepia na finiszu. Pojawiają się za to akcenty opiekane, kakaowe, może delikatnie palone czy lukrecjowe. Wyraźniejsza popiołowość dobrze by tu zrobiła jako jeszcze skuteczniejsza kontra, ale nie jest to niesmaczne piwo. Ma przyzwoite ciało i odpowiednie dla stylu nasycenie, przyjemną fakturę. Alkohol świetnie ukryty. 

Całkiem fajne piwo. Rzeczywiście trochę za słodkie, ale jest to też coś, co je wyróżnia. Warto przynajmniej spróbować, bo powinno znaleźć fanów.

Ocena: 6,5/10


[Witnica] Black Boss
Ekstrakt:
Alkohol: 8,5% obj. 
Najlepiej spożyć przed: 19.01.2017
pasteryzowane 

W butelce piwko wydaje się podejrzanie jasne i przejrzyste nawet w tej szerokiej części. W pokalu rzeczywiście różni się od reszty stosunkowo jasną i łatwo przejrzystą brązową barwą. Piana na plus - średnio obfita, kremowa, zgrabna, trwała. 

Aromat jest średnio intensywny i całkiem ciekawy dzięki dominującym śliwkom i wiśniom w czekoladzie. Jest bardziej owocowy niż porterowy, choć jest to przyjemne. Witnica nie słynęła do tej pory ze zbyt czystych piw, więc zamieszałem i uwolniłem dosyć wyraźne masełko. Na szczęście łatwo się ulatnia i wracają te ciemne owoce. 

Solidne body, stonowane nagazowanie, wyraźna i przyjemna słodycz. Znajduję tu fajny miks melasy, toffi, mlecznej czekolady i kakao. Po chwili odzywa się jeszcze ta wisienka z zapachu. Na finiszu równie przyjemnie przypieczona skórka od chleba, czarna kawa, trochę zbożówki. Fajnie ułożone i zbalansowane. 

Jestem pozytywnie zaskoczony, bo zapamiętałem sobie to piwo jako jedno z gorszych w tym stylu. Black Boss to porter smaczny i posiadający jakiś tam własny charakter. Nie wiem, czy poprawił się na stałe, ale w tej formie mógłbym do niego wrócić. Może to zasługa nadchodzącego końca terminu ważności?

Ocena: 6,5/10


Krótkie podsumowanie
Nie jest aż tak różowo, jak myślałem. Absolutnie nie jest też źle. Większość tych piw okazała się solidniakami zmierzających w stronę porterów dobrych. Ciechan i Warmiński w tym zestawieniu zwyciężyły i w ogólnym rozrachunku są właściwie bez zarzutu. Co ciekawe, między porterami można znaleźć naprawdę wyraźne różnice - jedne są słodsze, czekoladowe, inne gorzkie i kawowe, a część zdominowana przez owoce. O ile są robione z głową, to wszystko może okazać się wabikiem i wyjątkową zaletą. 

A który porter bałtycki zrobił na mnie największe wrażenie w mijającym roku? Pomijając wersje imperialne, chyba będzie to konserwa - Łódzki. I to nawet na tle rzemieślników. Miał praktycznie wszystko, choć muszę zaznaczyć, że swoje w sklepie przeczekał, co dobrze robi temu piwu. 

A który porter jest Twoim ulubionym? Daj znać w komentarzu!

2 komentarze:

  1. Witam kolegę po fachu ;)
    Osobiście jestem wielkim miłośnikiem, orędownikiem i znawcą porterów bałtyckich. Pijam ich dość dużo w ciągu roku i niewątpliwie zauważyłem, że warka warce nierówna. Nie mniej jednak potwierdzam miszcze jak np. Warmiński, Łódzki, czy Ciechan.
    Jeśli chodzi o zestawienia typu "który lepszy", to w styczniu w Święto Porteru Bałtyckiego" robiłem z kumplami Wielki Test Porterów Bałtyckich (https://amatorpiwa.blogspot.com/2016/01/swieto-porteru-batyckiego-degustacja.html).
    Tuż po nowym roku natomiast opublikuję relację z XIII Degustacji Piw Bractwa Piwnego, gdzie ocenialiśmy aż 17 polskich porterków :D
    Zachęcam do śledzenia i czytania.
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Stary,odkąd skończyłem 17 lat pijam łódzkiego porterka, zazwyczaj po szkole, miałem po sąsiedzku, sklepy teraz polikwidowane, ale są z piwami regionalnymi, carrefour i aldi

    OdpowiedzUsuń