Piwka z Osowej Góry powoli zaczynają wychodzić poza granice Bydgoszczy i dzisiejsze dwa egzemplarze udało mi się już zakupić w Toruniu. Witbier okazał się całkiem udany, a co najważniejsze smaczny, więc nie mogłem sobie odmówić piw w bardzo lubianych przeze mnie stylach. Zaznaczam jednak, że trudno zliczyć wszystkie wypuszczone przez ten młodziutki browar produkty i każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Zanim zajmiemy się konkretami, krótko o etykietach. Są oczywiście utrzymane w klimacie poprzednika, a najbardziej widoczną różnicą jest kolorystyka. Dodatkowo mamy inne grafiki - na Rodeo pasą się krówki, a na Dymach Osowej pali się ognicho. Jest naprawdę ładnie; taki pomost między stylówkami browarów regionalnych i kraftowych. Kompletne składy, zwięzłe opisy stylów oraz informacje o goryczce, barwie i zalecanej temperaturze spożycia. Wszystko bardzo schludne i ozdobione firmowymi kapslami w rożnych kolorach. Jeśli miałbym wybierać, to trochę bardziej podoba mi się Rodeo, ale to głównie kwestia gustu.
Rodeo
Styl: Milk Stout
Ekstrakt: 16,0% wag.
Alkohol: 5,2% obj.
Goryczka: 26 IBU
Skład: woda; słód jęczmienny, płatki owsiane, słód aromatic, laktoza, słód palony, słód special B; chmiel Chinook; drożdże S-04
Najlepiej spożyć przed: 2.09.2016
niepasteryzowane, niefiltrowane
Przy nalewaniu wygląda to mętnie. W szkle natomiast jest po prostu czarno i nieprzejrzyście. No, może prawie czarno. Pianę trzeba wymuszać, ale tworzy się taka kilkumilimetrowa stoutowa warstewka. Wygląda to przyjemnie, ale nie nacieszymy się zbyt długo.
Pachnie mnie to słodziuchno, choć oczywiście w granicach przyzwoitości. Laktozy raczej nie pożałowano, bo jest wyraźnie zaznaczona. Ogólnie posłodzona zbożówka pół na pół z mlekiem. Dalej troszkę akcentów palonych, troszkę chlebowych. Aromat niestety dosyć szybko traci na sile, a szkoda, bo było dobrze.
Piwko jest słodkie, tak w sam raz na styl i nie ma mowy o przegięciu. Średnie ciało i może ciut za wysokie nagazowanie, choć nadal poniżej średniego. Jest mleczna czekolada, jest kawa z mlekiem, trochę przypieczonej skórki od ciemnego pieczywa. Jest jeszcze coś ciekawego, bo na drugim planie odzywa się taka rześkość kojarząca się z cytrusami - czyżby ten Chinook? Zaskakujące, ale naprawdę fajnie wkomponowane, więc jestem za. Nawet w niskiej goryczce czuć trochę pomarańczy. Długi i dosyć wyraźny finisz, gdzie słodycz spuszcza z tonu i dopuszcza do głosu kakao i czarną kawę.
Pije się szybko i z satysfakcją. Smaczny, zbalansowany milk stout z niespodzianką. Warto się skusić.
Ocena: 7,5/10
Dymy Osowej
Styl: Rauchbock
Ekstrakt: 14,0% wag.
Alkohol: 5,5% obj.
Goryczka: 21 IBU
Skład: woda; słód wędzony bukiem, słód monachijski, słód caraaroma, słód pszeniczny, słód melanoidowy; chmiele (Styrian Goldings, Saaz); drożdże W 34/70
Najlepiej spożyć przed: 2.09.2016
niepasteryzowane, niefiltrowane
Rauchbock prezentuje się w szkiełku naprawdę zgrabnie. Barwa ciemnego bursztynu, niemal klarowny. Średnia, przyjemna dla oka czapeczka kremowej piany, która stara się koronkować i nie spieprza w ciągu minuty. Jak najbardziej w porządku.
Po ściągnięciu kapsla w nozdrza wbija się świetna ogniskowa wędzonka. Daaawno tego nie czułem, gdyż ostatnio królował torf. Po przelaniu do szkła wychodzą przyjemne nuty koźlaczka: karmel, toffi, biszkopty i sporo młodej śliwki. Dym ustępuje im miejsca, ale nadal jest solidnie zaznaczony na drugim planie. W miarę picia mimo wszystko ucieka jeszcze bardziej i ostatecznie ta bukowa wędzonka jest na granicy autosugestii. Szkoda.
Piwko ma średnie ciało i brakuje mi w nim ciut więcej gazu. Półsłodkie, lekko kwaskowe, dosyć treściwe na ten ekstrakt. Nie jest to z pewnością kolejny zamulający koźlak i pije się go bardzo dobrze. Wyraźna śliwka nadaje mu niemal takiej rześkości. Dalej karmel, zbożowość i zaledwie muśnięcie dymu. Dlaczego?! Goryczka właściwie nie istnieje, choć trudno się o to czepiać. Na finiszu mniej słodyczy, a więcej chlebowość, znowu z lekko kwaskową nutą, ale całość jest mało wyrazista.
Taki trochę rauchbock w wersji light, naprawdę nieźle pijalny. Brakuje tu tylko dymu, zwłaszcza w smaku, ale z drugiej strony na niego najbardziej tu liczyłem. Jako lekki koźlak z muśnięciem wędzonki wypada natomiast spoko i pije się z przyjemnością.
Ocena: 6/10
Sprawdź to:
Cztery premiery na Beergoszczy i garść fotek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz