piątek, 29 lipca 2016

Moje leżaki: Grand Imperial Porter Chili z Browaru Amber

Styl: Porter Bałtycki 
Ekstrakt: 18,1% wag. 
Alkohol: 8,0% obj. 
Skład: woda; słody jęczmienne jasne i ciemne; chmiel aromatyczny i goryczkowy; naturalny aromat z papryki chili 
Najlepiej spożyć przed: 6.06.2015 (leżakowane ok. 15-16 miesięcy) 
pasteryzowane 


Kolejne piwo z mojej piwniczki. Wybór padł na Granda z chili, który swoje już odsiedział i powinien jakoś tam się zmienić. Testowałem to piwo jeszcze na fanpejdżu, krótko po wyjściu z terminu, no i proszę - spotykamy się ponownie na blogu. Była to oczywiście ta sama warka i wówczas całkiem mi podeszło, więc jestem dobrej myśli. Zagadką jednak pozostaje dla mnie jak (i czy w ogóle) zmieni się ten dodatek. Jeśli do czekolady i kawy doszły tu porterowe śliwki czy rodzynki, to może to całkiem przyjemnie zgrać się z pikantną nutą na rozsądnym poziomie. 

Dopiero zauważyłem, że chili dodano tylko w postaci aromatu naturalnego. Chyba nie powinno mnie to dziwić, jednak cały czas byłem przekonany, że browar po prostu wrzuca tu te papryczki... Nie boli mnie dupa (później może zapiecze), ale troszkę się zdziwiłem. 

Buteleczka wygląda całkiem stylowo. Są jak zwykle tłoczenia i taka grandowa etykieta ze smakiem. Kolorostycznie wolę jednak wersję zwykłą. Na kontrze niesprecyzowany skład i krótki opis, również po angielsku. Kapsel dedykowany piwu. Całkiem gustownie, tylko przydałby się lepszy papier. 

Porterek jest brunatny, miejscami łatwo przejrzysty i walący po oczach rubinowymi refleksami. Pianka beżowa, dosyć obfita i nieprzyjemnie sycząca. Szybko opada do gołej tafli. No tak średnio bym powiedział, tak średnio

Po ściągnięciu kapsla w pierwszych chwilach z butelki unosi się przede wszystkim przyjemny aromat kakao w proszku. Po przelaniu do szkła szybko robi się słodziej i zaczynają dominować akcenty dobrego utlenienia: rodzynki, figi, ale przede wszystkim śliwki. Po kilku minutach dochodzi do tego pumpernikiel i wiśnie. Zbyt szybko mi to wszystko spieprza, choć ogólnie na plus. 

Nie ma tu dużo ciała, ale powiedzmy, że łapie się na tę osiemnastkę. Piwko dosyć wyraziste i słodkie. Pierwsze skojarzenia, jakie przynosi mi smak, to ciemne owoce w takiej jaśniejszej, słodszej czekoladzie. Chili już na starcie daje o sobie znać, gdy rok temu piekło głównie w przełyk, i to po kilku łykach. Tak więc wnioskuję, że z czasem dodatek wyłazi bardziej. Po ogrzaniu trochę kawy się pojawia i dodaje porterowości. Goryczka oczywiście niska, kakaowo-kawowa, przechodząca w przyjemny i dosyć długi finisz. Słodycz znika, a pozostaje taka fajna kakaowa suchość. No i pieczenie od chili. Jest charakternie, dla niektórych być może za bardzo, ale ja nie będąc jakimiś chili-headem biorę kolejne łyki z przyjemnością. 

Cóż... Smakowało mi. Wybór bardziej dla miłośników papryczek niż porterów, no ale wpasowałem się jakoś. Pomimo upału. Dziwne zjawisko. Jak dla mnie niewielki progres i fajnie było obalić coś takiego.

Ocena: 7/10


Sprawdź to: 
[Czarnków] Eire Noteckie przeterminowane o rok 

1 komentarz: