sobota, 13 lutego 2016

Piwo dla kobiet. Czym odciągnąć płeć piękną od lagera z sokiem?

Od razu napiszę, że owszem, są kobiety wychylające bez mrugnięcia okiem Imperial IPA z goryczką na poziomie 150 IBU i kochają takie piwa. Wiem też z własnego doświadczenia, że przyjemnie jest poczęstować nieobeznaną panienkę gorzkim piwem i oglądać wytrzeszcz oczu z wyrazem obrzydzenia na twarzy. Przychodzi jednak w końcu taka chwila, że chciałoby się obdarować swoją panią piwem, które faktycznie zasmakuje i zainteresuje ją tym światem. Jest to więc poradnik, a może raczej lista propozycji, dla facetów, którzy nie chcą już więcej słyszeć Ło kurrrrwa, jakie gorzkie!, a raczej przekonać swoje kobiety, koleżanki, matki czy babcie, że też mają czego szukać w multitapach. Oczywiście przedstawicielki płci pięknej też mają prawo to czytać i same sobie coś kupić, zapraszam, czemu nie.



Altbier 

Klasyczny styl pochodzący z Dusseldorfu. Nie jest w żaden sposób agresywny, jednak wyraźnie zaznaczona słodowość, karmel, melanoidyny, ale i trochę chmielu powinno skutecznie odróżniać go od jakiejś Perły. Z reguły słodkie, treściwe, choć nie zamulające. Przyjemnie monotonne piwo, niezła odskocznia od eurolagera. 

Dosyć łatwo dostępne i atrakcyjne cenowo jest Miedziane z Jabłonowa, i jestem w stanie to piwko polecić, aczkolwiek nieco więcej dzieje się w Rauch Alcie z Kraftwerku, gdzie pojawia się przyjemna wędzoność.


American Pale Ale 

A to już coś z zupełnie innej beczki, bo nowa fala, ale jednocześnie wybór ryzykowny. Wybrałem APA zamiast AIPA, bo jednak wydają mi się mniej goryczkowe, bardziej pijalne i przystępne, choć może być różnie. Jasne piwo górnej fermentacji, porządnie nachmielone amerykańskim chmielem. Zależnie od użytych odmian, możemy w nim znaleźć różne cytrusy, akcenty żywiczne, leśne, jakieś owoce tropikalne, winogrona, a nawet porzeczki i… naftę. APA to raczej uogólnienie z mojej strony, bo przecież mamy jasne ejle chmielone po nowozelandzku (New Zealand Pale Ale), australijsku (Australian Pale Ale), a nawet po polsku. Na uwagę zasługuje Perun ze swoją serią Dziedzictwo, szczególnie wariant Puławski, który ma okiełznaną goryczkę, a bogactwem i złożonością aromatu oraz smaku nie odbiega wcale od pospolitego APA. 

Co do klasyki, to jest tego obecnie masa w sklepach specjalistycznych: A ja pale ale (Pinta), Bard (Profesja), Orange Machine (Bednary). Zapytaj sprzedawcę i coś Ci wybierze. Ostatecznym rozwiązaniem jest Żywiec APA


American Saison 

Ciekawy belgijski styl doprawiony amerykańskim chmielem. W efekcie otrzymujemy złożone, choć stosunkowo lekkie w odbiorze piwo, które będzie raczyło nas pieprznością, przyprawowością, akcentami kwiatowymi i owocowymi. 

Tak w każdym razie zapamiętałem sobie świetne Underwater od Radugi.


Amber Ale

Trochę jak APA, choć ciemniejszej barwy i o wyraźniejszej podbudowie słodowej. Dzięki temu goryczka powinna być lepiej skontrowana i mniej drażniąca, tak więc karmel robi robotę i czyni to piwo przystępniejszym dla kobiet, zachowując przy tym złożony, ciekawy charakter. 

Satanistki mogą się skusić na Heretyka od Peruna, który zasmakował nawet mojej babci. Od siebie polecam jeszcze Amber Boya z AleBrowaru i Kejtera z browaru Szałpiw.


Bock/Doppelbock 

Dobra, może mało ekscytujące, ale czułem, że by go brakowało. Niezbyt lubiany styl, choć muszę się przyznać, że czasami na koźlaczka przychodzi mi ochota. Procent się zgadza, całość dosyć ciężka, więc piwo raczej na dłuższe posiedzenie (zwłaszcza wersja podwójna). Zdecydowana dominacja słodu, nut opiekanych czy karmelowych. Chmiel i goryczka niewyczuwalne, więc nie ma powodu, żeby się krzywić. 

Koźlaków w Polsce od cholery w każdym markecie i są raczej na podobnym poziomie, więc wymienię te ciekawsze: Koźlaki z Browaru na Jurze i Ambera, Dubel z Jabłonowa, Paulaner Salvator, Bok Bok z Fabryki Piwa. Gorąco polecam wariant wędzony, najlepiej Rauchbock z Kormorana.


Gose

Lekkie, kwaśne, pszeniczne piwko z dodatkiem kwasu mlekowego, kolendy i… soli. Ciekawy dodatek, a sam styl historyczny, więc jest przy nim o czym pogadać z panienką. Goryczka niewielka, praktycznie niewyczuwalna. Soli często też trzeba się doszukiwać. Można się miło zaskoczyć, aczkolwiek nie ma tego zbyt dużo na rynku. 

Polecam oczywiście polskich reprezentantów, czyli Zacnego Zalcmana (Piwoteka) oraz Talię (Olimp).


Grodziskie 

Znowu lekko i pszenicznie, ale tym razem z subtelną wędzonką w tle. Z historią stylu również warto się zapoznać. Znakomita opcja na lato, a co ważne od pewnego czasu dostępna w każdej Żabce za 3-4 zł, choć kraftowcy też swoje Grodzisze mają. 

Przykłady: Piwo z Grodziska (Browar w Grodzisku Wlkp.), Sophia (Olimp


Hefeweizen

Czyli pszeniczne po prostu. Banany, goździki, czasami rześka kwaskowość. Dla mnie weizeny są trochę jak koźlaki, bo wszystkie do siebie podobne i bez niespodzianek, ale trzeba przyznać, że świetnie wchodzą i smakują. Warto później zwrócić uwagę na American Wheat, czyli weizeny po amerykańsku, ale tymczasem… 

Paulaner, Ciechan Pszeniczne, Śmietanka (Jan Olbracht Rzemieślniczy)


Lambik

Trochę wyższa półka cenowa, jednak w jakimś Leclercu czy Piotrze i Pawle powinno być tego trochę, więc przynajmniej się nie naszukacie. Belgijski styl celowo zakażany dzikimi drożdżami i oferujący specyficzne akcenty końskich derek i innych takich. A, no i są to kwachy. Temat ładnie ugryzł Smakosz Grzegorz, więc zapraszam do niego, jeśli chcecie lepiej poznać te piwa. Warto przyjrzeć się wersjom owocowym. 

Lindemans Kriek, Lindemans Faro, Lindemans Framboise


Milk Stout (Sweet Stout)

Jak nie kwaśne, to może słodkie? Stout z dodatkiem laktozy powinien zrobić robotę. Oprócz paloności, czekolady czy kawy znajdziemy tu ugładzającą wszystko nutę mleczną. Idealny wybór dla wrażliwych kobiet, aczkolwiek sam też sięgam po każdego nowego reprezentanta stylu. 

Po godzinach: Cherry Milk Stout (Amber), Hera (Olimp), Glapa (Szałpiw), Sweet Cow (AleBrowar). Ostatnio wersję imperialną uwarzył Kraftwerk w kooperacji z łódzką Piwoteką i podobno wyszło wręcz ulepkowato słodkie. Wkrótce przekonam się na własnym podniebieniu.


Porter bałtycki 

Czarne złoto i piwowarski skarb Polski. Moja pani za porterami przepada, ja również, więc nie mógłbym nie polecić. Z założenia ciemne, treściwe, często słodkie piwo z wysokim woltażem. Dominuje tu czekolada, kawa, czasami pojawiają się owoce. Powinno być gęsto i rozgrzewająco. Wielkim atutem jest dostępność i cena, bo koncernowe egzemplarze także są wysokiej klasy, a mieszczą się w pięciu blachach. Nie trzeba od razu rzucać się na Imperium Prunum

Żywiec Porter, Komes Porter, Porter Łódzki, Porter Warmiński, Okocim Porter, Jurajskie Porter Bałtycki (Browar na Jurze). A tak naprawdę prawie wszystkie na rynku.


Pumpkin Ale

Przed Halloween pełno tego w sklepach specjalistycznych. Piwo dyniowe powinno cieszyć nas wyczuwalną słodyczą (jak to dynia), ale również wyraźną przyprawowością, korzennością, goździkami, gałką muszkatołową itd. W zasadzie zależy jak ugryzie to dany browar, bo np. Piwoteka miała swego czasu dyniowe gose, ale raczej Pumpkin Ale powinien okazać się przystępny dla płci pięknej. 

Dyniamit (Pinta), Dyniastia (Pinta), Naked Mummy (AleBrowar), Muerto (Kingpin)


Roggenbier 

Czyli piwo żytnie. Sporo łączy go z weizenem, ale jednak roggeny bardziej mi podchodzą. Żyto powinno nadać trunkowi wyczuwalną oleistość i śliskość. Oprócz drożdżowości (banany i goździki) można tu znaleźć wyczuwalną zbożowość, a wręcz pumpernikiel. Całość wyraźnie słodko, nieco kwaśna. Pycha. 

Apetyt na życie (Pinta), Piotrek z Bagien Roggenbier (Jan Olbracht Rezmieślniczy)


Sahti 

Fińskie dziwadło i kolejny przykład, o którym można sobie pogadać. Oficjalnie trudno nawet nazwać to piwem, bo nawet się go nie gotuje (warzy). Nie przyprawia się go również chmielem, więc goryczka powinna być niewyczuwalna. Zamiast tego używa się gałązek jałowca i jagód, ale historia jest bardziej zawiła, więc wygooglujcie sobie. Należy oczekiwać słodkiego, nieco zamulającego piwa. 

W sklepach można znaleźć póki co tylko jedno polskie Sahti, a jest nim Koniec Świata z Pinty.


Weizenbock 

Pszeniczny koźlak. Oprócz koźlakowej chlebowości oferuje wyczuwalną owocowość oraz to, co weizeny, a więc znowy banany i goździki. Raczej treściwe i ciężkie, choć nie tak monotonne jak zwykły Bock, więc automatycznie wydaje się lepszym wyborem. 

Podróże Kormorana: Weizenbock (Kormoran)


Tak bym to widział, aczkolwiek pomysłów miałem więcej. Nie chciałem już wyskakiwać z lagerem wiedeńskim czy bitterem, a Imperial Stout to z kolei nie są tanie rzeczy, jednak jestem pewien, że macie swoje propozycje. Podzielcie się nimi w komentarzach. Oczywiście mile widziane są propozycje pań, więc dajcie mi znać, jakie piwa lubicie i jakie proponujecie mniej kumatym w tej dziedzinie koleżankom.

----------------------------------
Źródło obrazka: Women's Craft Beer

1 komentarz:

  1. Odradzam: Goze,Amber Ale, APA . Grodziskie,
    są gorzkie albo kwaśne albo z mało alko

    Zalecam: Witbier(Valkiria), Belgian Strong Ale, American Wheat (Some like it Hot), Foreign Extra Stout,Fruit Beer, Christmas Ale (Piernikowy Foch), Tmave (Lokalne Browary w czechach) , Rauch Marzen (Shlenkerla lub Dymy Marcowe)

    PS: pod jedzenie to nawet czeski pils z diacetylem będzie dobry.

    OdpowiedzUsuń