piątek, 18 marca 2016

[Bednary/Gzub] Black Yeti - Recenzja piwa

Styl: Double Chocolate Stout 
Ekstrakt: 16,5% wag. 
Alkohol: 5,5% obj. 
Skład: woda, słód (Pale Ale, jęczmień palony, pszeniczny, czekoladowy pszeniczny, Caramunich typ II, karmelowy), chmiel (Fuggles, Marynka), drożdże (S-04), sól himalajska, laktoza 
Data ważności: 15.08.2016
pasteryzowane, niefiltrowane 


Trochę z okazji Dnia Św. Patryka, a trochę z okazji, że mi się chce. Kooperacyjne piwko browarów Bednary i Gzub to podwójny stout czekoladowy z ciekawymi dodatkami soli himalajskiej oraz lubianej przeze mniej laktozy, która jednak w nadmiarze wywołuje u mnie sraczkę. Mimo wszystko wygląda to dobrze i chyba warto poświęcić własną dupę. 

Etykieta głównie w czerni i bieli, dosyć oszczędna graficznie, aczkolwiek to jest styl, jaki lubię. Tak swojsko to wygląda, mam ciepłe odczucia. Jest pełny skład, temperatura serwowania, informacje kontaktowe. Brak morskich opowieści. Kapsel czarny, całość dosyć schludna. Trochę pusto w szyjce, zabrakło łyczka, ale jakoś przeboleję. Butelka 330 ml. Mało piwa, dużo brzydkiej stopy. Otwieramy.

Czarne Yeti jest prawie czarne i dosyć niechętne do przepuszczania jakiegokolwiek światła. Piana w kolorze brązowym, wyrosła naprawdę obfita, zbita, ale zaskakująco szybko zaczęła się pieprzyć i ostatecznie nic po niej nie zostało. A miało być tak piękne... No nic, nie to jest najważniejsze.

Zapachy całkiem odważnie dają o sobie znać, za co plus, bo mamy tu co wąchać. Jest słodko i nie pożałowano tej laktozy, bo czuć tu wyraźny mleczny sznyt. Jest fajniutka czekolada, jest zbożówka, są akcenty palone i chyba nawet skromna owocowość w stylu czarnej porzeczki. Z czasem zapach trochę się spłaszcza, jednak nie ma tragedii i ogólnie na plus.

W pysku czuć średnie ciało i nagazowanie idące w stronę niskiego. Brakuje mi trochę takiej oleistości czy gładkości, która była obecna w Gabinecie Iluzji, jednak jak się je jeszcze trochę odgazuje, to zyskuje na fakturze. W smaku Yeti jest dosyć pełne, nieprzesadnie słodkie, z dominującymi nutami kakaowymi i czarną kawą. Nieco dalej popiół i takie porządnie przypieczone ciasto. Całość ożywia skromna kwaskowość. Goryczka skromniutka, kawowa, choć czuć w niej chyba też trochę chmielu. Bardzo fajny, długi i wyrazisty finisz z dominacją gorzkiej czekolady i popiołu. Świetna pijalność, dużo radochy. Bardzo fajne, choć nie wiem, czy ta sól cokolwiek tu wniosła. 

Zgrabnie wyszło. Trochę pożałowano chyba tej soli, ale laktozy już nie. Przyjemny i szalenie pijalny stout, aczkolwiek po takich kooperacjach zawsze oczekuje się od piwa czegoś więcej

Ocena: 7,5/10

Podobne wpisy: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz