Uwarzone w Browarze Wąsosz
Styl: English India Pale Ale
Ekstrakt: 14,0% wag.
Alkohol: 5,4% obj.
Goryczka: 50 IBU
Skład: woda, słody (monachijski, pilzneński, carapils, caramunich), chmiele (Magnat, Fusion, Epic), dodatki (woda z Cergowej Góry, morela suszona, czarci korzeń, liść bluszczu)
Data ważności: 8.08.2016
pasteryzowane, niefiltrowane
Chciałem dziś w końcu nadrobić Lśnienie od Hopkinsów, ale uznałem, że bardziej zainteresuje Was świeżynka od Dukli i Baby Jagi. Takie poświęcenie. Jeśli ktoś liczył, że z tego romansu wyniknie jakiś gruby porter bałtycki czy RIS, to mógł się trochę zdziwić. Browary postawiły na stosunkowo lekką i chyba nieszczególnie popularną u nas angielską odmianę IPA. Mniej cytrusów i żywicy, a więcej kwiatów, ziół czy ziemi.
Nazwa piwa wydaje się zrozumiała, jeśli popatrzymy na dodatki rodem z kociołka czarownicy. Cergowa znajduje się nad Duklą, więc Panowie nie mieli daleko. Tamtejsza woda ma ponoć właściwości lecznicze, więc robi się ciekawie. Czarci pazur (to chyba to samo, co korzeń?) stosowany jest od wieków przez murzyńskie plemiona w Afryce jako lek na dolegliwości nerek, wątroby i innych bebechów. O bluszczu jakichś szczególnych ciekawostek nie znalazłem, a suszona morela... to suszona morela. Poza nią nie jestem pewien, jakie właściwości smakowe i aromatyczne mają te dodatki, ale zaufajmy browarom. Sraczki chyba po tym nie dostanę.
Etykieta graficznie z tych dukielskich, a więc komiksowo. Bardzo staranna praca na dobrym papierze, pozdrawiam autora. Szkoda, że za morskie opowieści nie wziął się ktoś od Baby Jagi, bo byłoby barwniej, a przecież dałoby się łatwo nawiązać do grafiki. Do tego skład i takie podstawowe informacje. Nie za dużo tego, ale wystarczy. Kapsel czarny i goły, z grubsza pasuje.
W butli dało się zauważyć sporo baboli, które unosiły się wysoko, choć piwo stało w spokoju dobre dwie doby. Po przelaniu jednak nie zauważam ich, więc może się rozpadły. Subtelna opalizacja, kolorek bursztynu. Pianka kremowa, niezbyt obfita. Zdają się dominować w niej średnie pęcherzyki, które nie wróżą wielkiej trwałości i tak jest w rzeczywistości. Widać natomiast całkiem przyzwoite koronkowanie, za co plus.
Aromat z mojego kociołka jest całkiem solidny i zachęcający. Dosyć słodko, chyba głównie w karmelowy sposób, jednak jest tu wyraźna nuta owocowa i podejrzewam, że to dodatek moreli. Dosłownie po chwili dołączają do tego akcenty kwiatowe od wyspiarskich odmian chmielu. Mimo słodyczy nie jest wcale ciężko, raczej idzie to rześkimi ścieżkami. Fajnie, tak inaczej, więc wielokrotnie wtykałem nos do szkła. Po dłuższym czasie, mieszaniu i ogrzaniu, wyszło jeszcze coś mniej przyjemnego, chyba maślany diacetyl. Cóż, przynajmniej łatwo się ulatnia.
Pijem. Wiedźmy mają w porywach średnie ciało i nagazowanie, dzięki czemu piwo jest dosyć lekkie w odbiorze, nawet nieco orzeźwiające. Początkowo mamy tu troszkę ciasteczkowo-tostowej słodowości, aczkolwiek całość jest jednak nieco wytrawna i bardziej na kubki smakowe rzucają się właśnie te nuty kwiatowe, trawiaste, a wręcz ziemiste. Jest dosyć zielono, więc może ten bluszcz robi tu robotę, jednak trudno mi odróżnić go od efektów chmielenia. Z owocowością już gorzej niż w aromacie, więc następnym razem dorzuciłbym jeszcze tej moreli. Goryczka średnia, dosyć zalegająca i przechodząca w mocno wytrawny finisz. Troszkę łodygowo się robi i owszem, chce się to spłukać kolejnym łykiem, ale wiecie, nie do końca o to chyba chodziło. Nie jest to bardzo upierdliwe, jednak mały minus się należy. Może to faktycznie ten bluszcz?
No całkiem fajnie się piło. Największym plusem piwka jest to, że zdecydowanie wyróżnia w obecnym zalewie IPA na rynku, natomiast można tu to i owo dopracować, aby wchodziło jeszcze lepiej. Dodatki też wydają się nie do końca wykorzystane. Szacunek za podjęcie tematu i liczę na kolejną warkę.
Ocena: 6,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz