Dzisiejsze piwko przejechało ze mną kilkaset kilometrów do moich prawie teściów, gdzie planowałem degustację w plenerze, ale niestety nie wypaliło. A bo padało, a bo działeczka niedostępna, a bo pały się kręcą na łonie natury. W każdym razie wróciliśmy do domku i poznamy się grzecznie, po bożemu.