Uwarzone w: Browary Regionalne Wąsosz
Styl: Imperial Milk Stout
Ekstrakt: 25,0% wag.
Alkohol: 10,0% obj.
Skład: woda, słody jęczmienne, laktoza, cukier kandyzowany, chmiel (Columbus), wanilia, drożdże S-04
niepasteryzowane, niefiltrowane
Naczytałem się już o tym piwie, przyznaję bez bicia. Nie, żebym jakoś wielce szukał opinii, ale na facebooku trudno było nie trafić na negatywne wypowiedzi. W każdym razie wiem, czego się spodziewać, jednak liczę po cichu, że podejdzie mi wyraźna słodycz i znajdę tu również coś poza nią. Zwłaszcza, że naprawdę czekałem na to piwo, a niespodziewana współpraca śląskiego Kraftwerku z bardzo cenioną przeze mnie łódzką Piwoteką miała prawo rozbudzać apetyty. Jest to również jedno z ostatnich piw, przy warzeniu których brał udział Marcin Mason Chmielarz, a więc zasłużony piwowar tego drugiego browaru. Przejdźmy jednak do opakowania.
Kapsel czarny i goły. Pasuje do całości, aczkolwiek tak medialny i płodny browar jak Kraftwerk mógłby się już dorobić swojego logo na żelastwie. Butelka półlitrowa, co początkowo mnie ucieszyło, ale okaże się, czy to przypadkiem nie za dużo. Etykieta w charakterystycznym kraftwerkowym kroju, ładnej kolorystyce i z całkiem fajną grafiką przedstawiającą bodajże taki klasyczny filmowy czarny charakter z wąsikiem. Są morskie opowieści, które obiecują w sumie sporo, także trzymam za słowo. Zalecane szkło, temperatura, skład, informacje kontaktowe itd. Może się podobać i nie ma sensu czepiać się na siłę, także otwieramy.